11/04/2012

Bóg seksu || Kurt+Blaine || Klaine


Kurt nie oceniał swojej przeszłości zbyt surowo. Nie było tak źle jak na nastoletniego geja, który otwarcie mówi o swej orientacji. Czekał go jeszcze jeden rok w liceum McKinley’a i czuł, że ten będzie szczególny. Pierwszy dzień musiał zacząć wyjątkowo, by reszta była dokładnie taka sama. Myślał o tym jak będą wyglądały zajęcia. Czy coś się zmieniło, a jeśli nawet nie to czy będzie bardziej lub mniej aktywny na lekcjach. Wybrał pierwszą opcję. Chciał podciągnąć się w nauce i dorównać Rachel Berry, ponieważ pomogłoby mu to dostać się do NYADA. „Żadnych niepotrzebnych powikłań, panie Hummel” – mówił do siebie, stojąc przed lustrem – „Popłyniesz wraz z silnym nurtem sukcesów”.
Ubrał się jak zwykle elegancko i oryginalnie. W wakacje zaprojektował serię najdziwniejszych, ale również najwspanialszych ciuchów jakie tylko mógł. Był z siebie tak dumny, że koniecznie musiał pochwalić się Mercedes.

Dotarłszy do szkoły westchnął głośno, spoglądając na główne wejście. Pierwszoklasiści błąkali się za szklanymi drzwiami i wyglądali tak nieporadnie jak niegdyś on. Samotny i odrzucony. Teraz miał przyjaciół, ale nadal nie miał wybranka swego serca. „Głupi romantyk” – tak o sobie mówił. Lecz nie on był problemem; problemem był brak ideału na horyzoncie. Żadnego poczciwego geja. Ponownie westchnął na samą myśl o tym i w zamyśleniu zrobił parę kroków do przodu, gdy nagle wpadł na kogoś i upadł na ziemię. Białe spodnie wybrudziły się lekko od kurzu, piasku i innego brudu jaki pokrywał kostkę przed szkołą. Kurt od razu zaczął przeklinać w myślach i wykrzykiwać swoje żale na głos. Miał ochotę spojrzeć temu niezdarze w oczy i wygarnąć jakim wielkim idiotą jest i jak dużo będzie kosztowało czyszczenie takiego materiału. Ale gdy tylko podniósł się z ziemi i uniósł powieki, zaniemówił. Ciemnowłosy przystojniak właśnie podnosił jego książki. Co za pech, Kurt nawet nie zauważył kiedy je upuścił. Spodnie były dużo ważniejsze. Już miał pomóc w zbieraniu, ale widok kucającego przed nim chłopaka był zbyt kuszący. Och, Kurt, lodomaniak i niewyżyty seksualnie homoseksualista. Myślał o sobie w tej chwili jak jakiś przeciętny heteryk lub nawet homofob. Pierwszy raz przyszła mu do głowy myśl… lub wyobrażenie, że ten zielonooki bóg seksu robi mu loda na placu szkoły. O niebiosa! „Muszę natychmiast przestać!” – krzyczał w głowie.
- Bardzo przepraszam – Skwitował nieznajomy i dopiero teraz spojrzał na Kurta. W jego oczach można było zauważyć jednoznaczny błysk. Jednak minę miał tajemniczą, a usta układały się w lekkim uśmiechu. Wyglądał naprawdę przystojnie. I tak ładnie pachniał …
- Nie szkodzi – odparł łagodnie, chcąc zostać z nim jak najdłuższą chwilę, a w duchu modlił się by dzwonek nigdy nie zadzwonił.
- Jestem Blaine Andreson, trzeci rok. – uśmiecha się i podaje rękę.
Kurt przejmuje ją i czuje dreszcze przepływające przez jego ciało. Coś jest w tym brunecie, co przyprawia Kurta o szybsze bicie serca.
- Kurt Hummel, czwarty. – odpowiada z promiennym uśmiechem na ustach. – Jeśli chcesz mogę cię oprowadzić.
Andreson chichocze pod nosem i wlepia swoje przepiękne oczy w niebiesko-zielone tęczówki Kurta. Wygląda na bardzo zainteresowanego nowo poznanym kolegą.
- Bardzo chętnie – odpowiada. Jego ton brzmi słodko, ale zdecydowanie.
Robią pierwsze kroki w stronę szklanych drzwi i przechodzą przez nie. Znaleźli się w centrum szaleństwa, w którym panuje popularność. Kurt spogląda na nowego i aż mu żal. Dopiero teraz zauważył jego obcisłe spodnie, sweterek i muszkę. Wygląda seksownie, ale szybko oberwie za ‘pedalski’ wygląd.
- Podobają mi się twoje ciuchy. – rzuca Blaine.
Kurt aż wzdryga się i odwraca ze szczerym uśmiechem. Jeszcze żaden chłopak mu tego nie powiedział.
- A mnie twoje – odpowiada tym samym, bo nie jest w stanie wydusić z siebie niczego więcej, gdy czuje na sobie ciepłe spojrzenie towarzysza.
Mijają kilka rzędów szafek, a pomiędzy nimi klasy, których nazwy wymienia szatyn. Próbuje skupić swoje myśli na opisie szkoły, ale nie może pozbyć się wrażenia, że Blaine wcale go nie słucha. Zamiast tego obserwuje go bacznie i aż rozbiera spojrzeniem. Co ten chłopak może chcieć? Jego spojrzenie zdradza bardzo wiele. „Jest napalony, o Boże!” – niemal wrzeszczy podświadomość Kurta.
- Dlaczego przeniosłeś się do McKinley? – rzuca Hummel by natychmiast namieszać w myślach przystojniaka.
- Problemy w dawnej szkole. – tłumaczy. – Ale można by powiedzieć, że to przeznaczenie mnie tu przywiodło.
Kurt mimowolnie uśmiecha się i jeszcze bardziej zaciska dłonie na swoich zeszytach. „To było takie urocze” – myśli. Jednak decyduje się nie komentować.
- Nie myśl sobie, że tu jest łatwiej – ciągnie temat szkoły. – Znęcają się nad takimi jak my…
- Co masz na myśli mówiąc: Takimi jak my? – pyta zdziwiony Blaine.
Kurt staje. Jest wyraźnie zdezorientowany.
- Jesteś gejem prawda?
- Może tak, a może nie. – uśmiecha się szczwanie i śmieje się gorzko. – Co z tym zrobimy?
Wygląda na bardzo pewnego siebie. Ma wyraźnie określony plan i naprowadza Kurta na odpowiednie słowa, by dążyć do celu.
- Chcesz powiedzieć, że mamy sprawdzić twoją orientacje? – te słowa przeszły szatynowi przez gardło bardzo ciężko. A jednak.
Andreson w odpowiedzi uśmiecha się znacząco i przysuwa się bardzo blisko. Jego dłoń ociera się o przedramię Kurta i wywołuje u niego przyjemny dreszcz. Gdy usta szepczą do ucha, muskają je i doprowadzają Hummel do jeszcze większego szaleństwa. Czuje eksplozje w podbrzuszu, ale na szczęście kontroluje swoje ciało.
- Spotkajmy się dziś u mnie wieczorem. – mruczy Blaine. – Mój adres podam ci podczas drugiej przerwy.
Lewy kącik ust Kurta unosi się. Czy to w ogóle możliwe? Jeszcze parę minut wcześniej narzekał na samotność, a teraz ma szanse przeżyć gejowską rozkosz z dopiero co poznanym bogiem uwodzenia. „Bóg jednak istnieje” – myśli i wzdycha, zanim wchodzi do klasy. 

Wieczór
Oczami Kurta

Staję przed dużym domem z gankiem i pięknym ogrodem. Taka posiadłość świadczyła nie tylko o zamożności, ale także o dobrym guście rodziny. Czuję mrowienie na skórze, gdy przypominam sobie kto w nim mieszka. W podskokach dobiegam do drzwi i uśmiecham się na dźwięk dzwonka. Ekscytacja i niecierpliwość zawładnęły moim umysłem. Każda sekunda dzieląca mnie od spędzenia czasu z Blaine’m jest coraz bardziej trzymająca w napięciu. Słyszę kroki i zdążam zauważyć, że na podjeździe brak samochodu, nim otwierają się drzwi. I oto jest. We własnej osobie, najseksowniejszy bóg uwodzenia i erotyzmu. Stoi beztrosko, opierając się o framugę i lustruje mnie wzrokiem. Ma na sobie szary podkoszulek, który podkreśla jego mięśnie.
- To jak, wchodzisz? – pyta zadziornie i odsuwa się na parę kroków, po czym nie czekając na odpowiedź, chwyta za krawat i brutalnie wciąga mnie do środka. Zatrzaskuje drzwi i ciągnie mnie na górę po szerokich schodach. Wchodzimy do krwisto czerwonego pokoju z mnóstwem obrazów na ścianach, po środku którego stoi duże łóżko z miękką pierzyną. Nastrój jest romantyczny i erotyczny.
- Więc… - szepcze Blaine.
- Więc… - powtarzam zdezorientowany. – mieliśmy sprawdzić czy jesteś gejem. Zazwyczaj sprawdza się to pocałunkiem, ale skoro chcesz więcej to... – plączę się i motam w swojej wypowiedzi, gdyż spojrzenie bruneta spoczywa na mych oczach i ukazuje napalone diabełki tańczące w jego tęczówkach.
Blaine przybliża się do mojego ucha i przygryza je, następnie szepcząc:
- Lubię brutalne zabawy.
- Och
Stać mnie jedynie na westchnięcie. Czuje zwinne dłonie odpinające guziki mojej drogiej marynarki, ale nie opieram się. Pragnienie przeżycia nieziemskiej nocy z tym brunetem jest zbyt silne.
Zanim zdążam się zorientować, pozostaję również bez koszuli. Blaine popycha mnie na łóżko i padam na nie, zaciskając wszystkie mięśnie. Podniecenie przejmuje nade mną kontrolę.
Brunet łapie za nogawki spodni i zsuwa je szybkim ruchem. Po chwili rozbiera się i oboje pozostajemy w bokserkach. Siada na mnie okrakiem, a następnie wpycha język do mych ust i zatacza duże, szybkie koła. Wiem, że czuje jak moje ciało drży i wierci się, gdyż erekcja stała się nie do opanowania. Blaine zsuwa się na miejsce obok i zmusza mnie do odwrócenia się, po czym łapie moje pośladki i unosi do góry. Zsuwa niepotrzebną bieliznę, a potem moczy dwa palce w słoiczku z lubrykantem leżącym na stoliku nocnym i  wchodzi nimi we mnie bez ostrzeżenia. Wyginam się i oddycham coraz szybciej. Jedyne na co mnie teraz stać to stłumiony jęk, który wydostaje się spod poduszki. Blaine drugą ręką pieści moje ciało i składa delikatne pocałunki na plecach. Po czym niespodziewanie wysuwa palce i daje mi mocnego klapsa w lewy pośladek.
- Pieprz mnie Blaine! – chrypię.
Brunet nie pozostaje dłużny i natychmiast nakłada na członka prezerwatywę. Obserwuje moje ciało i podnieca się jego niewinnością. Nachyla się i całuje mnie w usta, policzki, szyję i kręgosłup. Szybko pochwyca me biodra i przysuwa je bliżej siebie, po czym wchodzi we mnie w połowie i wysuwa się lekko. Syczę  i wzdycham, a Blaine łapie moją dłoń i splątuje nasze palce. Porusza się w przód i w tył, aż wchodzi we mnie cały. Och bogowie! Jaka roskosz ogarnia moje ciało! Zalewam się gorączką i czuję tak wiele emocji na raz. Niemal natychmiast dochodzę i aż sam się sobie dziwie! Blaine nadal porusza się we mnie uderzając we właściwy punkt. Nie jestem w stanie oddychać, a on pieprzy mnie ostro i wsłuchuje się w moje jęki. Mam ochotę krzyczeć i po chwili robię to. On zachęca mnie jeszcze bardziej, po czym wychodzi ze mnie przed dojściem. Co się dzieje? Wracaj tam, kotku!
Sięga po coś, co leży pod łóżkiem i natychmiast czuję jego dłoń z powrotem na pośladku. Uderza mnie czymś w postaci biczu, a ja umieram z podniecenia. Po czym znów wchodzi we mnie i pieprząc bardziej i mocniej, nachyla się i wtyka mi do ust różową piłeczkę. Nie waham się i spełniam jego zachciankę, nadal jęcząc i wzdychając. Zaciskam pięści na prześcieradle, a on krzyczy, że już blisko i dochodzi we mnie!
Wysuwa się, a potem pada na pościel i dyszy. Jest to seksowne i pełne pożądania dyszenie. Wchodzę na niego, wypluwam piłkę i całuję namiętnie. Brunet nie opiera się.
- Kurt! – wykrzykuje w moje usta głosem pełnym satysfakcji. – Skarbie… mój mały!
Splątuje ręce na moim tułowiu i przyciska mnie do siebie tak, że zamiast siedzieć, leżę na nim i całuję go do utraty tchu. Jego dłonie ponownie wędrują w dół i masują moje pośladki, po czym ponownie wchodzą we mnie, a ja jęczę w jego usta. Robi mi przyjemność jakiś czas, a potem odpycha mnie i wstaje. Siedzę zdezorientowany i z zaciekawieniem oglądam jego poczynania. Szuka czegoś w górnej szufladzie swojej komody. Uśmiecha się zadziornie gdy to znajduje i idzie w moim kierunku.
- Masz ochotę na małą zabawę?
Znów wydaję z siebie jęk, który w jego języku oznacza TAK. Wyciąga zza pleców kajdanki i unieruchamia moje dłonie. Patrzy na mnie z pożądaniem i przerywa na moment swoje działanie, całując mnie namiętnie i ssąc dolną wargę. Potem przypina mnie do zagłówka łóżka i ponownie uderza w udo. Syczę i oddycham, po czym nawet nie zauważam, że zacząłem wykrzykiwać jego nazwisko:
- Bierz mnie Anderson! Pieprz mnie tak, żebym jutro nie mógł chodzić!
Blaine uśmiecha się zadziornie i łapie w dłonie mego członka, po czym pakuje go do ust. Tego się nie spodziewałem! Pod wpływem pocierań jego gibkiego języka, moja skóra drży i staje się gorąca. Rozpala się we mnie niebezpieczny ogień pożądania. Brunet gryzie mnie, osuwa usta na czubek i zasysa go namiętnie, po czym połyka go całego i doprowadza mnie do erekcji.
Podnosi się i siada na mnie, całując każdy szczegół ciała.
- Chcę być mnie dotykał. – stwierdza i odpina kajdany.
- Z przyjemnością. – szepczę.
Gdy tylko moje ręce stają się z powrotem wolne, łapię jego szyję i przyciągam do swoich ust. Blaine wzdycha w moje usta, a ja masuję jego plecy i schodzę coraz niżej. Zaciskam palce na pośladkach, doprowadzając go tym do stłumionego, ale głośnego jęku. Spoglądam na idealne ciało Andersona i znów czuję jak drżę, a moje ciało zalewa gorąca fala. Jęczę jak podczas orgazmu podniecając go tym, a on obcałowuje moją szyję, co jakiś czas wracając do ucha i przygryzając go z rozkoszą.
Czuję jak przyrodzenie mego partnera uwiera w moje udo, więc bez wahania proszę:
- Przeleć mnie jeszcze raz, skarbie.
Nie czeka ani chwili i podnosi się by założyć nową prezerwatywę.
- Nie. – zaprzeczam. – Chcę cię czuć w sobie.
Uśmiecha się i składa pocałunek na moich ustach. Sięga po lubrykant i rozsmarowuje go w dłoniach po czym nakłada na dużego kolegę i zatacza czubkiem koła na mych pośladkach. Drżę i wypinam się, wręcz błagając o to upragnione pchnięcie. Blaine waha się przez chwilę, a potem łapie mnie mocno i wchodzi we mnie bez ostrzeżenia. Mam wrażenie, że od razu przeżywam orgazm, lecz mój członek stanął zaledwie parę sekund temu i aż prosi się o pieszczoty. Opieram się na drżących łokciach, a brunet odrywa jedną dłoń od mego uda i łapie pewnie i mocno moje przyrodzenie. Jego ruchy synchronizują się z ruchami pośladków. Przeżywam podwójny orgazm i natychmiast dochodzę. On daje mi jeszcze trzy pełne pchnięcia, po czym tryska niebiańskim jogurtem, a ja wyginam się w łuk na samą myśl posiadania jego soków w sobie. Blaine pada obok mnie i składa niewinny pocałunek na ustach. Kładę się na jego ramieniu, a on obejmuje mnie i usypia swym coraz spokojniejszym oddechem. Okrywam nas kołdrą i przytulam się do niego.
Matko Boska! Właśnie przeżyłem najlepszy seks świata!


9 komentarzy:

  1. kurwa mac mam zgon to jest zajebisćie zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Zaczynam żałować, że nie jestem gejem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadłam na Twojego bloga przypadkiem - koleżanka mi poleciła Twojego larry'ego i zaczęłam przeglądać profil i wpadłam nagle na Klaine'a, a kocham Glee i ten paring jest moim ulubionym, więc od razu przeczytałam. Pod względem stylistycznym piszesz dobrze, nie masz problemu z błędami, ani nic. :D Szczerze? Nie spodziewałam się, że opisujesz seks tak..hm, drastycznie, namiętnie? Nie wiem, jak to ująć, bo mimo że jestem wielką fanką yaoi to chyba jednak wolę lżejsze opowiadania ze skupieniem się na uczuciach. No i średnio mi pasuje do Kurta to całe zachowanie. Chociaż i tak ogólnie oneshot genialny, dobrze, że ktoś w końcu naipisał coś z tej tematyki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten oneshoot został mi polecony i szczerze, wolę opowiadania supiające się na uczuciach. Kocham glee i Klaine. Te zachowanie ich obu nie pasowało mi do normy, oni są bardziej słodcy niż napaleni, ale no nic i tak mi się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie powiem w sumie nic nowego :D opowiadanie b.fajne jedyne co mi sie nie podobało to niektóre zwroty uzyte w tekscie,ale gusta kazdy ma swoje. Troszkę oni nie serialowi charakterologicznie a i one shot zawsze zostawia pewien niedosyt jak dla mnie moglby byc dluzszy. Swietna robota pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń