11/11/2012

Larry Porn



WSPOMNIENIA Z LEEDS



One Shot napisany z @Patii_Poland

________________________________________

To wszystko zaczęło się od Leeds Festival. A właściwie kilka dni przed nim, gdy razem z Lou wracaliśmy z zakupów.

 Byliśmy w drodze do naszego wspólnego mieszkania, gdy dopadł nas deszcz. Szybko wbiegliśmy do domu, kładąc reklamówki na blat kuchenny. Zdjeliśmy z siebie przemoczone ubrania i takim sposobem zostaliśmy w samych bokserkach. Był to dla nas normalny widok, bo codziennie spaliśmy w jednym łóżku. Lubiliśmy nawzajem czuć ciepło swoich ciał. Poszedłem do łazienki i rozwiesiłem na suszarce ciuchy. Wszedłem jeszcze do naszej sypialni, żeby wziąć jakieś suche ubrania, ale zamarłem w połowie kroku. Moim oczom ukazał się nagi Louis stojący z moją koszulką w rękach, jakby przytulając się do niej. Czując mój wzrok na sobie, szybko się odwrócił rumieniąc się przy tym.

- Harry... ja... po prostu... Twoje bluzki zawsze tak ładnie pachną, mógłbym tą ubrać? - spytał nieśmiało, jednocześnie wciągając na siebie czyste bokserki.
- Jasne, nie musisz nawet pytać. Bierz. - powiedziałem, uśmiechając się przy tym szeroko.

Zdecydowanie to była najdziwniejsza sytuacja, która spotkała mnie przed Festivalem. Co prawda, wcześniej czułem, że łączy nas coś więcej niż przyjaźń, ale myślałem, że to tylko głupie, nieodwzajemnione uczucie.

Dzień przed Leeds, oby dwoje byliśmy naprawdę szczęśliwi faktem, że za kilkanaście godzin będziemy mogli spędzić kilka dni sami, w otoczeniu innych ludzi, którzy nie wiedzą kim jesteśmy. Siedzieliśmy właśnie w salonie oglądając jakiś tandetny horror, który znaleźliśmy na półce. W pewnej chwili Lou przysunął się do mnie trochę bliżej kładąc rękę za moją głową, na oparciu kanapy. Zerknąłem na niego kątem oka i wróciłem myślami do filmu. Lou chyba nie miał takiego zamiaru, bo po chwili dotykał leciutko opuszkami palców mojego ramienia, mrucząc przy tym jak słodkie kociątko. Odwróciłem głowę w jego stronę i już chciałem spytać dlaczego nie ogląda filmu, a wydaję z siebie zwierzęce dźwięki, gdy poczułem jak przyciska swoje wargi do moich. Szybko włożył język i zaczął pogłębiać nasz pocałunek. W pierwszej chwili nic nie robiłem, ale po chwili sam zacząłem ruszać swoim językiem. Trwało to naprawdę krótko i ostatnim co zdążyłem zarejerstrować był Lou wtulający się w mój bok. I tak zasnąłem...

Następnego dnia obudziłem się sam na kanapie. Zajęło mi chwilę, zanim przypomniałem sobie wczorajsze wydarzenia. Nadal nie rozumiałem, dlaczego Boo mnie pocałował... To było naprawdę... dziwne, ale zarazem pociągające. Wstałem z kanapy i udałem się do kuchni po coś do picia. Usłyszałem Lou podśpiewującego jakąś wesołą melodyjkę. Wszedłem do kuchni szeroko się uśmiechając. Musiał usłyszeć moje kroki, bo odwrócił się lekko.

- Harreh, idź się umyć i ubrać, bo za pół godziny wyjeżdżamy. - usłyszałem jego melodyjny głos.
- A zrobisz mi śniadanie? Prooooszę, Boo. - spojrzałem na niego z miną kota ze Shreka. Zawsze jej ulegał.
- Jasne, ale lepiej się pośpiesz. - mrugnął do mnie.
Poczułem przyjemne uczucia gorąca. Szybko wbiegłem na górę i poszedłem pod prysznic. Po 10 minutach podszedłem do szafy w pokoju i wyciągnąłem z niej jakieś czyste ubrania. Zgarnąłem moją torbę i zbiegłem na dół. Przekroczyłem próg kuchni, gdy do moich nozdrzy wtargnął zapach naleśników. Spojrzałem na Louis'ego i szeroko się uśmiechnąłem. Zjadłem dwa naleśniki, a resztę wziąłem w rękę. Wyjechaliśmy naszym mercedesem z garażu powoli mknąc przez ulice Londynu. Po krótkiej podróży wysiedliśmy z samochodu z iskierkami w oczach.

Leeds Festival.

Wydarzenie, na które czekałem od dawna.

To dzisiaj mogę przestać myśleć o problemach i dać się ponieść chwili. Tylko tu mogę naprawdę być sobą. Wolny, nie obserwowany, nie oceniany przez innych. Wystarczyło wtopić się w tłum, a już czułem się jak część tego zwariowanego społeczeństwa. Tej utęsknionej przeciętności. W dodatku z tak wyjątkową osobą jak Louis.
Daliśmy się całkowicie ponieść emocją. Zapomnieliśmy o zasadach, gdyż wiedzieliśmy jacy są ludzie przyjeżdżający na festiwal. Przede wszystkim tolerancyjni. Dlatego nic nie powstrzymywało mnie przed złapaniem Louis’ego za rękę. Szedłem wtedy obok niego. Bardzo, bardzo blisko. Parę razy nasze dłonie się otarły, a przez ciała przeleciały dreszcze. Wyczułem odpowiedni moment i zagarnąłem palcami jego. Następnie splotłem je ze sobą, nie widząc protestu ze strony szatyna.
Uniósł na mnie swoje błękitne tęczówki i uśmiechnął się. Był to najsłodszy uśmiech na świecie, który sprawiał, że serce przyspieszało i było gotowe wyskoczyć z klatki piersiowej. Jak zwykle przymrużył oczy. To było jego wielkim atutem.
Zbliżyłem się, by po raz kolejny go pocałować. Tak jak tamtej nocy, ale tym razem byłem pewny, że go pragnę. Wiedziałem, że on czuje to co ja. Nie stawiał oporu i mogło by się wydawać, że nawet zrobił krok w przód, by docisnąć nasze wargi. Nasze twarze prawie się stykały. Wargi dzieliły milimetry, ale Lou nagle zamrugał i odsunął się. Zmarszczył brwi i rozejrzał się dookoła. Zrobiłem to samo, ale nikt nas nie obserwował.
- Chodźmy w jakieś ciche miejsce. – powiedział. – Nie ryzykujmy, Haz.
W pierwszej chwili nie wiedziałem co odpowiedzieć. Co chciał ze mną zrobić? Tylko pocałować, czy może…
Poczułem jak się rumienie, więc spuściłem głowę i uśmiechnąłem się do swoich butów. Zrobiłem dwa małe kroki w przód i szepnąłem do ucha przyjaciela:
- Zgoda.
Przeciskaliśmy się przed tłum ludzi zebranych pod sceną, by dotrzeć do naszego namiotu. Powoli dochodziliśmy do niego, gdy poczułem czyjąś rękę na swojej talii. Uniosłem głowę i napotkałem pełne pożądania spojrzenie Lou. Odsłoniłem przed nim wejście do namiotu, dając wejść mu pierwszemu. Minął mnie, uśmiechając się pod nosem po czym zostawił mnie samego na dworzu. Nabrałem powietrza do płuc, po czym powoli je wypuściłem. Zaraz mogę przeżyć najlepszą noc w swoim życiu. Czy jestem na to gotów?

Poczułem przypływ odwagi, dlatego odsłoniłem namiot i jednym susłem siedziałem już obok Louisa na materacu. Przez chwilę patrzeliśmy na siebie w ciszy, którą przerywały nasze urwane oddechy. Obydwoje pragnęliśmy tej chwili od dawna. W końcu mogliśmy otwarcie przyznać się do naszych uczuć.

Pierwszy przerwałem ciszę, przysuwając się lekko do szatyna. Ten zauważając mój ruch przymknął lekko powieki i czekał na dalszy przebieg wydarzeń. Wpatrywałem się w jego pełne, różowe usta, w które chwile później się wpiłem. Louis od razu oddał pocałunek, który dodatkowo pogłębił. Moje ręce zaczęły zjeżdżać z jego talii na tyłek. Chyba zrozumiał o co chodziło, bo szybko ułożył się tak, że leżał na mnie. Powoli dotykałem każdą część jego ciała i napawałem się jego miękką i delikatną skórą.
Nagle oderwał swoje wargi od moich i patrzył na mnie, głośno oddychając.
- Harry, ja… - zaczął spokojnie. – nie wiem do czego to zmierza, ale jest coś co muszę ci powiedzieć. Skoro już nie ukrywamy naszych uczuć.
Moje oczy zabłyszczały. Nie mogłem uwierzyć, że to naprawdę się dzieje.
- Zauroczyłeś mnie kiedy pierwszy raz Cię spotkałem. Chciałem spędzać z tobą każdą chwilę i od dawna czekałem na ten moment.
Milczałem, nie mogąc wydusić z siebie słowa. To naprawdę miało miejsce! Louis Tomlinson wyznawał mi miłość po krótkim ‘obmacywanku’.
- Jest w Tobie coś, Harry – kontynuował poważnie i spokojnie. – Nie potrafię bez ciebie żyć, skarbie. Dlatego nie wiem, czy to nie dzieje się za szybko. Muszę być pewien, że tego chcesz. Nie mógłbym Cię skrzy…
Jego ostatnie słowa zostały stłumione przez pocałunek. O niczym innym nie marzyłem tak bardzo jak o tej nocy. Czułem mocne, męskie perfumy, które pobudzały moje zmysły. Mógłbym również przysiąc, że słyszę jakąś spokojną muzykę, która sprawiła, że atmosfera stała się romantyczna.
Louis zsunął się trochę niżej i składał delikatne, pełne uczucia pocałunki na mojej szyi. W pewnym momencie zassał skórę i zachichotał.
- To będzie pamiątka.
Wyprostował się i mrugnął do mnie. Obserwowałem każdy jego ruch. Na początku zdjął T-shirt, wyginając przy tym umięśniony tors w moją stronę. Wsparłem się na łokciach, nie spuszczając wzroku z przystojniaka. Poprosił bym zdjął koszulę, a on za ten czas zrzucił z siebie spodnie. To samo zrobił z moimi.  Nachylił się nade mną i mogłem przez chwile dostrzec w jego oczach coś więcej niż zwykłe zauroczenie, czy też pożądanie... taka jakby... troska?

- Haz... wejdziesz we mnie? - zapytał nieśmiało.

Niemalże od razu poczułem uścisk w moich bokserkach. Robiło się tam już od dawna ciasno, ale teraz nie mogłem wytrzymać. Szybko rzuciłem go plecami na materac, ściągając przy tym jego i swoją bieliznę. Wsunąłem na mojego penisa prezerwatywę, a na rękę wycisnąłem trochę lubrykantu.

- Może trochę boleć, dlatego będę ostr...
- Nie traktuj mnie jak jakieś porcelanowej lalki, tylko działaj kochanie.

Pomału włożyłem palec do jego wejścia i zacząłem nim ruszać. Louis na początku był trochę spięty, ale szybko się rozluźnił, dlatego wyjąłem palec i włożyłem penisa. Poruszałem się w nim coraz szybciej, widząc jak sprawia mu to przyjemność. Louis dyszał i jęczał pod moim ciałem. Stawał się coraz bardziej mokry i śliski. Ja również się spociłem, a moje loki ułożyły się w wielki nieład. Uderzałem biodrami w pośladki szatyna coraz mocniej. Wpadłem w trans i nie potrafiłem się zatrzymać. Pieprzyłem go i to ostro. Bardzo ostro.
Moja erekcja coraz bardziej drżała, ciało oblało się falą podniecenia, a skóra aż parzyła, gdy tylko się ją dotknęło. Nachyliłem się, by pocałować Louis’ego. Jego wargi były rozchylone i pobierały niezwykle duże masy powietrza. Docisnąłem do nich swoje rozchylone usta i zetknąłem nasze języki. Louis zagarnął ręką moją głowę bliżej siebie i wplótł palce w loki.
Już prawie dochodziłem. Byłem na linii dzielącej mnie od wybuchu białej, lepkiej substancji. Pchnąłem jeszcze raz. Najmocniej.
- Louis – jęknąłem tuż przed dojściem.
Stało się – moje soki pozostały bezpieczne w prezerwatywie, która dusiła mą męskość. Wycofałem się z niego i padłem na materacu obok. Nie mogłem uspokoić oddechu oraz wirującego namiotu. Byłem wyczerpany. Z zewnątrz słychać było stłumioną, spokojną muzykę, dzięki której czułem się jeszcze bardziej szczęśliwy niż naprawdę byłem. Spojrzałem na Lou, który leżał obok mnie ciężko dysząc. Gdy nasze oczy się spotkały, na jego usta wstąpił wielki uśmiech, które nie mogłem nieodwzajemnić.

- Kocham Cię - szepnąłem.

Zasnąłem.

Przebudził mnie śpiew ptaków. Otworzyłem lekko oczy, bojąc się, że uderzy mnie ostre światło słoneczne. Rozejrzałem się po namiocie, a mój wzrok padł na cicho chrapiącego Louisa. Od razu przypomniałem sobie wydarzenia z wczorajszej nocy. Ja i Louis zrobiliśmy TO, on wyznał mi, że jest we mnie zauroczony, a ja powiedziałem, że go kocham. Wow, tyle wydarzeń podczas pierwszego dnia Leeds? Brawa dla nas.
Boo bear zaczął kręcić się na materacu, a po chwili otworzył oczy.

- Hej Hazz. Jak się spało? - powiedział cicho i uśmiechnął się.
- Bardzo, baaaardzo dobrze, Boo. – mruknąłem w jego usta i pocałowałem najczulej jak potrafiłem.
Oddał pocałunek i położył dłoń na moim policzku. Gładził go, długo wpatrując się w moje loki, oczy i usta. Analizował każdy szczegół. Wyglądał na naprawdę zakochanego i wierzyłem, że taki jest. Tak jak ja.
Przytuliłem się do niego jeszcze mocniej, jeszcze ciaśniej. Okryłem nas kocem i westchnąłem. Moje serce waliło niewiarygodnie szybko! Zapierało mi dech w piersiach. Bałem się, że to tylko sen, ale to wszystko działo się naprawdę.
Zapragnąłem ponownie pocałować ukochanego i zrobiłem to. Chciałem upewnić się, że wcale nie śnię.
- W takich chwilach uświadamiam sobie, że to na Ciebie czekałem całe życie. – oznajmiłem bardzo poważnie. Te słowa wiele dla mnie znaczyły.
Uśmiech zszedł z ust Louis’ego. Jego dolna warga zadrżała, a usta powoli się rozchyliły.
- Jeszcze nikt nie powiedział mi czegoś takiego. – wyznał i zacisnął powieki. – Tak bardzo Cię kocham!
Zdecydowanie Leeds Festival to najważniejsze wydarzenie w moim życiu i nigdy nie zapomnę tej nocy i tego dnia.

Od tej pamiętniej daty mogłem oficjalnie nazywać Lou swoim chłopakiem.
Czy świat nie jest piękny?




6 komentarzy:

  1. WOW! Tylko tyle mogę napisać. Gdy zabiorę się za pisanie komentarza TERAZ to wyjdzie jedna wielka niespójna papka. Więc jedyne co napiszę to WOW po raz drugi i ŚWIETNE!! Czekam na kolejną taką scenkę lub nowy rozdział na 'Angel's Touch' :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://flight-do-harm-larry.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Skąd ty bierzesz takie pomysły? Rewelacyjny one-shot!

    OdpowiedzUsuń
  3. omfg *--* cudowny one-shot <33 niesamowicie piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd wzięłaś zdjęcie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam, ale prawdopodobnie z tumblr :)

      Usuń
  5. Boski shot *o* Nie wiem czemu ale wolałabym Lou na górze, po prostu zawsze jak widzę Larrego mam wrażenie, że to on dominuje wtym związku o.O

    OdpowiedzUsuń