Tytuł: Zniewalający
Autor: Ruth
Poziom: Easy/Medium/Hard
Uwagi: Bardziej romantyczne niż porno ;c
Wydana płyta, zdobycie szczytów list przebojów i nareszcie trasa
koncertowa.
To był wyjątkowy dzień dla całego zespołu. Był jakby nowym
rozdziałem w książce o ich przeznaczeniu. Z niewyjaśnionych afer przenieśli się
na scenę, by cała uwaga skupiła się na tym. Zostawili za sobą niektóre sprawy.
Na przykład pierwszą płytę. Teraz miało być jeszcze lepiej. Każdy oczekiwał
nowości, które stawi przed nimi życie. Co ich spotka? Nikt nie znał odpowiedzi
na to pytanie, ale właśnie dlatego jeszcze bardziej ich ekscytowało.
Harry również wiązał nadzieje; wiązał tylko na początku. Aż do
tego dnia, gdyż zdał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę będzie coraz gorzej.
Dłuższe ukrywanie związku nie miało sensu, ale menagement okłamywał ich stale z
datą ujawnienia się. Bez przerwy tłumaczyli, że fani nie są gotowi. Mieli
wymówki na każdą okazję. W końcu oboje zrozumieli, że całe zarządzenie oczekuje
aż złamią się i rozstaną. Nie pomyśleli, że to mogłoby być złe dla zespołu. I
nie zdawali sobie sprawy z tego jak duże jest uczucie Harry’ego i Louis’ego.
Nikt nie zamierzał zrywać. Harry kochał Louis’ego, a Louis
kochał Harry’ego. Zamierzali zrobić coś z beznadziejną sytuacją. Tomlinson
skrycie myślał co zrobić, ale nie działał. A Harry? No cóż, Harry po prostu spontanicznie
wpadł na pomysł.
Niall męczył się z ubraniem, Zayn pokazywał tatuaże stażystce, a
Liam relaksował się na fotelu i kpił z Louis’ego, który musiał układać włosy.
Harry tysiące razy powtarzał w głowie kwestię, którą ułożył sobie przed snem.
Pot powoli spływał z jego czoła.
- Gorąco tu. – stwierdził i palcem oderwał od szyi kołnierzyk
koszuli. Reszta spojrzała na niego zdziwiona. Tak naprawdę nikt nie włączył
ogrzewania, bo za kulisami panował chaos i byłby jeszcze większy przy wysokiej
temperaturze. Louis zauważył zdenerwowanie swojego chłopaka, więc odstawił
lakier i podszedł do niego, by go objąć. Uśmiechnął się, dodając otuchy i
pogładził po policzku.
- Denerwujesz się, Haz. – szepnął tak słodko, że Harry jeszcze
bardziej zadrżał. – Bez obaw.
- Nie chodzi o to. – odpowiedział i sam zdziwił się tym jak
brzmiał jego głos. Był zachrypnięty i lekko zduszony.
- Przeziębiłeś się? – wystraszył się Louis.
- Nie, nie, to nie to. – zaprzeczył kędzierzawy nastolatek. –
Posłuchaj… - zaczął to co planował. – Oboje wiemy jak jest, choć o tym nie
rozmawiamy. Bardzo, bardzo Cię kocham. Nie mogę żyć bez Ciebie, ale nie mogę
także żyć w tym kłamstwie, więc…
W oczach Louis’ego pojawiły się łzy, które przerwały potok słów
Harry’ego.
- Czy to zerwanie? – wydukał z trudem błękitnooki.
Harry uniósł brwi i odruchowo objął dłońmi policzki swojego
chłopaka. Wyglądał na zrozpaczonego i wiszącego na cieniutkiej nitce, która po
zerwaniu miała wywołać wodospad łez.
- Nie! – zaprzeczył natychmiast. – Po prostu – uciął i skierował
wzrok w inną stronę, by jakoś wytłumaczyć to co zamierza. Zdecydował się jednak
powiedzieć to wprost. – Louis… Ucieknij ze mną, proszę.
Jego głos drżał tak jak warga Louis’ego po usłyszeniu tych słów.
Chłopak zaniemówił i dopiero po dłuższej chwili, gdy Harry poczuł się
zrezygnowany, zdecydował udzielić odpowiedzi.
- Zgadzam się, kochanie. – jęknął i podniósł się na palcach, by
go pocałować. Jednak nie zdążył, gdyż obok pojawił się Niall informujący, że
wchodzą na scenę.
- Dam ci znak i wtedy zejdziemy ze sceny, ok.? – szepnął Styles,
gdy wchodzili po schodkach.
Louis przytaknął tylko i otarł mokre oczy.
*
Zaśpiewali dwie piosenki. Harry wydawał się być wyluzowany, a
przynajmniej chciał tak wyglądać. Louis błądził myślami praktycznie wszędzie.
Nie mógł skupić się na koncercie. Z jednej strony strach przejął nad nim
kontrolę, ale z drugiej było to tylko podekscytowanie.
Czwartą piosenką było „Irresistible”.
Spokojna muzyka gitary rozbrzmiała ponad sceną. Harry zwrócił
się w stronę swojego chłopaka i uśmiechnął pocieszająco. Uniósł mikrofon na
wysokość ust i podszedł do krawędzi sceny, lecz zaczynając swoją zwrotkę
odwrócił się w stronę Louis’ego i spojrzał mu w oczy. Śpiewał od serca.
Nie próbuj mnie zatrzymać albo pytać, czy jest okej
Nie mam odpowiedzi
Nie każ mi zostawać na noc albo pytać, czy jest w porządku
Nie mam odpowiedzi
Nie mam odpowiedzi
Nie każ mi zostawać na noc albo pytać, czy jest w porządku
Nie mam odpowiedzi
Fani zaczęli krzyczeć i skakać z podekscytowania. Harry nie widział
granic. Podszedł do ukochanego i śpiewał dla niego tak szczerze jak tylko
potrafił. Zapominając o publiczności, menagemencie i reszcie zespołu. Wcale nie
był już na scenie. Był w pięknej altanie wraz z Louis’m.
Liam spojrzał na nich zdezorientowany, ale kontynuował mimo wszystko.
Ból serca nie trwa wiecznie
Powiem, że czuję się dobrze
Północ nie jest czasem na śmiech
Kiedy mówisz „żegnaj”
Powiem, że czuję się dobrze
Północ nie jest czasem na śmiech
Kiedy mówisz „żegnaj”
Zayn nawet nie patrzył na przyjaciół. Wciąż był zwrócony w stronę fanów
i z zaangażowaniem wyśpiewywał refren.
To sprawia, że twoje usta są tak całuśne
I twój pocałunek nie do przeoczenia
Opuszki twoich palców tak czułe
I twój pocałunek nie do przeoczenia
Opuszki twoich palców tak czułe
Harry pogłaskał zaczerwieniony policzek Louis’ego, który również
zapomniał o Bożym świecie. Wpatrywał się w swojego kochanka jak w ósmy cud
świata.
- I
twoje oczy… - zaśpiewał jak echo osiemnastolatek.
Może Louis był starszy, ale zachowywał się teraz jak podekscytowana
nastolatka, która jest oczarowywana przez starszego od niej mężczyzny.
- Zniewalające - dokończył Zayn i dopiero teraz odwrócił się,
zauważając stojących niebezpiecznie blisko siebie przyjaciół, którzy coś do
siebie szeptali. Wysłał Liamowi pytające spojrzenie, a ten uniósł brwi i
powiedział nieme: „Też nie wiem o co
chodzi”.
Fani piszczeli, Liam nie wiedział co się dzieje, Niall wzruszył tylko
ramionami i wczuł się w piosenkę. On zawsze wiedział…
Próbowałem pytać samego siebie
Powinienem widzieć kogoś innego?
Chciałbym znać odpowiedź
Powinienem widzieć kogoś innego?
Chciałbym znać odpowiedź
Harry zbliżył się jeszcze bardziej i czując na sobie oddech Louis’ego
zaśpiewał z trudem przykładając do ust mikrofon.
Ale wiem, że jeżeli pójdę teraz
Jeżeli odejdę i będę sam dzisiejszego wieczora
Nigdy nie poznam odpowiedzi
Jeżeli odejdę i będę sam dzisiejszego wieczora
Nigdy nie poznam odpowiedzi
Liam spojrzał na zdezorientowanego Paul’a, który stał za sceną. Był cały
czerwony ze złości. Biedny, pomyślał
Payne, teraz będzie musiał wymyślać
wymówki na wywiady. Odetchnął i kontynuował.
Za ten czas Harry pieścił policzek Louis’ego, a ten patrzył na niego z
takim uczuciem, że fani nie mogli opanować swoich emocji. Chłopcy zaczęli się
kołysać w rytm muzyki, a Niall stanął obok nich i lekko poklepał po plecach z
zadowolenia.
Znów nadszedł refren i czas dla głosu Harry’ego.
To jest w twoich wargach i twoim pocałunku
To jest w twoim dotyku i twoich opuszkach
I to jest we wszystkich tych rzeczach i innych rzeczach
Które sprawiają, że jesteś tym, kim jesteś
I twoje oczy zniewalające
To jest w twoim dotyku i twoich opuszkach
I to jest we wszystkich tych rzeczach i innych rzeczach
Które sprawiają, że jesteś tym, kim jesteś
I twoje oczy zniewalające
(…)
- Opuszki
twoich palców tak dotykalne – wydukał Louis do mikrofonu Harry’ego, a ten
nachylił się i złożył soczysty pocałunek na jego wargach. – Kocham Cię. –
dodał, nie zauważywszy, że jego głos nadal wydostaje się z głośników.
Fani dostali konwulsji. Tak głośnego krzyku One Direction nie
doświadczyło na żadnym koncercie. Dziewczyna w pierwszym rzędzie straciła
przytomność i ochroniarze zaczęli natychmiast interweniować. To było to.
- Już. – wyszeptał Harry, gdy chłopcy kończyli śpiewać. Złapał swojego
chłopaka za rękę i pociągnął go w stronę zejścia ze sceny.
Zbiegli i jak najszybciej wyszli ze studia. Trafili do ślepego zaułku za
nim i tam dali ponieść się emocją. Harry „uderzył” Louis’m o ścianę i zaczął
łapczywie go całować. Ten z wielką ochotą ulegał każdej czynności wykonywanej
na nim przez Styles’a. Ich ciała znajdowały się bardzo blisko siebie. Tak, że
Louis mógł poczuć coraz bardziej rosnącą erekcję Harry’ego na swoim udzie.
- Pieprz mnie przy tej ścianie! – krzyknął rozpalony i spragniony seksu
szatyn.
Harry oderwał usta od jego szyi i energicznie odwrócił go tak, że teraz
stał do niego tyłem. Zsunął mu delikatnie spodnie i wziął się za odpinanie
paska swoich. Następnie z impetem wszedł w niego, co wywołało u Louis’ego
głośny jęk. Poruszał się bardzo szybko, ale pewnie. Dyszał wraz ze swoim kochankiem
i nie mógł uwierzyć w to co właśnie robił. Ja,
Harry Styles posuwam mojego chłopaka przy ścianie i w każdej chwili ktoś może
nas zobaczyć, myślał.
Lecz nie przejmował się, bo w głębi serca oboje chcieli żeby tak się
stało. Larry Stylinson zawsze był prawdziwy-
każdy powinien o tym wiedzieć.
Louis z podniecenia uderzał dłońmi o twarde cegły muru i jęczał, nie
kontrolując się. Harry złapał jego biodra i przycisnął mocniej do niebie.
Poruszał się do przodu i do tyłu robiąc krótkie przerwy i dociskając do siebie
kochanka. Krzyczał w tym czasie i dziwił się, że nikt go nie słyszy.
Rozkosz dotarła do każdej części jego ciała. Nie potrafił już utrzymać
się na nogach, lecz jakimś cudem dawał radę. Dyszał, pocił się i przeżywał
najlepszą chwilę swojego życia. Nie raz kochał się z tym żądnym seksu
nastolatkiem, ale to był najbardziej spontaniczny moment jaki mógł sobie
wyobrazić.
Każdy ruch przyprawiał go o drżenie i zginanie kolan. Harry zawsze
wiedział gdzie uderzyć i jak się wycofać. Znał Louis’ego bardziej niż jego
własna matka. Dodatkowo całował go po całym ciele i dotykał tak delikatnie (a
zarazem ostro i pewnie), że szatyn miał ochotę eksplodować. Teraz również nie oszczędzał
pieszczot.
Nagle doszedł i równocześnie na prostopadłej ścianie pojawił się cień.
Był coraz mniejszy, co świadczyło o zbliżającej się osobie.
- To jest to. – wyszeptał Harry.
Z trudem wsunął bieliznę i spodnie z powrotem na swoje miejsce i to samo
zrobił z dolną garderobą Louis’ego. Znów go odwrócił i całował namiętnie,
energicznie i… czule.
Postać wyszła zza zakrętu i rozpromieniła się na widok chłopców. Uniosła telefon i zaczęła nagrywać. Z trudem powstrzymywała pisk, myśląc, że Haz i Lou nie wiedzą o jej obecności tutaj. Po jakimś czasie schowała komórkę i zaczęła wołać.
- Lanaaaaaa! Chodź tu! Larry Stylinson! – krzyczała i machała ręką w
stronę swojej koleżanki, za którą przybiegło kilka innych i w końcu cała wataha
rozemocjonowanych fanek.
Kędzierzawy chłopak oderwał się od szatyna i uśmiechnął do nich. Na
twarzy starszego wciąż gościło przerażenie i dezorientacja.
- No to po nas.
- Też Cię Kocham, Louis. – odpowiedział tak głośno jak umiał, a potem
wśród pisków fanów pocałował swojego chłopaka i przytulił go mocno do swojego
tułowia.
Oh god *.* teraz w mojej głowie ciągle mam to jak Harry posuwa Louis'ego przy ścianie, asdfghklj
OdpowiedzUsuńja tak samo kmzdhckhvb
Usuń#Ziall
OdpowiedzUsuńO kurcze! Teraz za każdym razem, gdy usłyszę tą piosenkę będę miała w głowie scenę przy ścianie ;)
OdpowiedzUsuńJa też xD :3 <3
Usuńcudowne <3
OdpowiedzUsuńO Jezuu.. kocham Twoje one -shoty *-*
OdpowiedzUsuń